Dziennik z epidemii. Dzień 18.



Święta święta i po Świętach. Jest już wtorek, powrót do szarej rzeczywistości. Wieś nie jest już tak cicha i czysta jak wczoraj. Na pola wyjechały ciągniki z gnojarą, produkując naturalistyczne zapachy. Zepsuła się pogoda, świszcze nieprzyjemny wiatr. Mimo to wciąż jest tu lepiej niż w policyjnym mieście. Nawet pomimo tej pogody, nawet pomimo nadąsanej sprzedawczyni w naszym wiejskim sklepie. Robi wrażenie jakby niechętnie wróciła za ladę po paru dniach laby świątecznej, w naszym biurze też się wyczuwa taką niechęć. Ale nie ma co narzekać, za parę dni wszystko wróci do normy.

Minister Zdrowia zapowiada stopniowe odmrażanie gospodarki. Ciekawe, ile firm zbankrutuje, ilu ludzi znajdzie się na bruku. Pewnie sporo ludzi miało jakieś oszczędności, pochowane zaskórniaki. Kto nie miał i nie spełni kryteriów rządowych, ten będzie w kropce. Plus jest taki, że wszyscy wreszcie dostrzegą, jak niewiele potrzeba do życia. Jedzenie, picie, powietrze, jakieś tam ubranie, kontakt z bliskimi osobami. Cieszenie się tym, że naszy bliscy jeszcze żyją, że my wciąż żyjemy.

Komentarze

Popularne posty