Gwałtownik

Dzisiaj na warsztat idzie sprawa tzw. "niefortunnej" wypowiedzi ojca Rydzyka. 
W czasie toruńskich uroczystości rocznicy założenia Radia Maryja dyrektor rozgłośni mówił m.in. o biskupie Edwardzie Janiaku - pod którego adresem wysuwane są zarzuty dot. ukrywania przestępstw seksualnych podległych mu księży, a następnie o "kamienowaniu" duchownych słowami. Na końcu zapadła konkluzja "To, że ksiądz zgrzeszył… no zgrzeszył. A kto nie ma pokus?" - stwierdził, między innymi, o. Tadeusz Rydzyk.

Ponieważ była to mówiona homilia, Ojciec Rydzyk rzecz jasna posłużył się skrótami myślowymi, które mogły być źle odebrane. Na to zgoda, powinien dokładnie zaznaczyć, że już mnie mówi o biskupie Janiaku i zmienił temat. Czy czuję się urażony jego wypowiedzią? Wręcz przeciwnie: ten ksiądz imponuje mi. Rydzyk to przykład Kościoła wojującego, przebiegłego, mądrego w swej zuchwałości.  Dziś w ewangelii usłyszałem, że tylko gwałtownicy mogą zdobyć Królestwo Boże. Takim gwałtownikiem był Jan Chrzciciel, który nie bał się mówić w oczy prawdy Herodowi, takim gwałtownikiem jest również ojciec Rydzyk.

fot. Wikipedia

Mam już trochę dość chrześcijan, którzy tłumaczą się jak wielce winni, gdy są wywoływani do tablicy przez liberalne i lewackie media, a wywoływani są na okrągło. Jest całkowita zgoda na to, że oskarżenia wobec pojedynczych księży-zboczeńców trzeba oddać prokuraturze, gdy są na to żelazne dowody i w ten sposób słuszna kara stanie się faktem. Niestety wielu ludzi nie odróżnia dziś faktów rzeczywistych od tzw. "faktów medialnych". O tym właśnie mówił ksiądz Rydzyk w drugiej części swojej homilii, jak również wtedy, gdy w dzień po owej słynnej homilii z okazji urodzin "Radia Maryja", umieścił sprostowanie mówiące o tym, że potępia czyny pedofilskie, a, wypowiadając słowa o nagonce na Kościół i księży, miał na myśli owe fakty medialne. 

 Jednak jak w kontekście tej homilii oraz późniejszego wyjaśnienia rozumieć te słowa: "Co z tego, że ksiądz zgrzeszył, kto nie ma pokus?" Moim zdaniem księża to ludzie, więc jako ludzie grzeszą jak każdy człowiek.
Taka jest ludzka kondycja. Po pierwsze trzeba zrozumieć, czym jest grzech w kontekście wiary: grzech jest wpsiany w kondycję człowieka, nawet świętych. Grzeszyli wybitni mężowie Starego i Nowego Testamentu: Mojżesz zabił człowieka, Dawid uwiódł żonę jednego ze swych wodzów, a nastepnie go zabił; Piotr zaparł się Jezusa; Paweł zlecał kamieniowanie wyznawców Jezusa. To wszystko byli ludzie, którzy byli kamieniami węgielnymi dzisiejszego Kościoła. Ponieważ Kościół składa się ze słabych ludzi, grzeszników, to stanowi paradoksalnie o jego sile, a nie słabości. Podczas gdy jacyś pojedynczy ludzie uginają się pod ciężarem grzechu, w tym samym czasie inni, liczniejsi w budują wspólnotę. Podczas gdy kilku duchownych zmaga się z zarzutami, innych kilkadziesiąt tysięcy ich nie ma. Grzech, choć jest przeciwstawieniem się woli Bożej, jest u prawdziwych chrześcijan tekże jednym z rezultatów duchowej walki, z której wychodzimy raz zwycięstwo, a innym razem niestety ponosimy klęskę. Jednak nawet porażka w walce z pokusą daje też paradoksalnie siłę, tak - siłę, ponieważ walka z własnym grzechem daje nam również okazję do pracy nad sobą, nad własną wiarą. Nie znaczy to, że trzeba szukać okazji do grzechu, po prostu z pokorą należy przyjąć prawdę nad własną, grzeszną kondycją i wdrożyć plan naprawy i zadośćuczynienia bliźnim. Są zatem dwa punkty widzenia: jednostkowy problem grzechu, winy i zadośćuczynienia oraz ogólny, wspólnotowy obraz instytucji, która przez tysiąclecia pokonała niezliczone, jednostkowe ogniska chorobowe i jest dziś największą religią chrześcijańską.

Dobrze, że jest ktoś taki, jak ojciec Rydzyk, gdyż gdyby nie ludzie tacy jak on, liberalne media i politycy najpewniej zniszczyliby Kościół. Dyrektor Radia Maryja zdaje sobie chyba jako jeden z nielicznych duchownych w Kościele sprawę z tego, jak wielką rolę odgrywają media we współczesnym świecie. Wie również o tym, że istnieją media, ogromne grupy mediowe, które prowadzą narrację nieżyczliwą Kościołowi typu: "o Kościele mówimy źle albo w ogóle". Dziennikarze tych mediów, przygotowując filmy, dokumenty, artykuły, wcale nie mają na celu oczyszczenia Kościoła ze zła. Żal mi tych wszystkich biednych księży i publicystów chrzescijańskich, którzy myślą, że lewicowi i liberalni publicyści czynią to wszystko, kierując się rzekomym dobrem Kościoła. Oni mają głęboko gdzieś to dobro. Chciałbym zobaczyć, jak za 10 lat w rzekomo "oczyszczonym" Kościele tacy panowie jak Lis, Sekielscy lub dziennikarze Wyborczej siedzą w pierwszych ławach Kościoła i przeżywają Eucharystię. Nie miejmy złudzeń - celem ich działań, i podkreślmy tu mocno - działań medialnych - nie jest dobro Kościoła, tylko zniszczenie go, a przez to odebranie mu moralnej legitymacji do głoszenia poglądów, które są niepopularne w lewicowych i liberalnych kręgach: świętość życia, prawo do zabierania głosu w sprawach społecznych, w polityce, grzech konkubinatu, cudzołóstwa, antykoncepcji, homoseksualizmu. Muszą go zniszczyć, ponieważ nie mogą zmienić poglądów Kościoła na powyższe kwestie, zatem można jedynie usunąć ludzi, którzy te poglądy głoszą. Jan Chrzciciel nie mógł zostać usunięty z powodu jakiegoś przepisu prawnego, ponieważ mówił to, co stanowiło Prawo Mojżeszowe. Został więc usunięty podstępem Herodiady. Dziennikarze mediów nieżyczliwych Kościołowi właśnie tego podstępu używają, próbują rzekomo "reformować" Kościół, stawiają się jednak niejako poza nim, przez wyznawanie innych poglądów niż chrześcijańskie. Jednak - co ważniejsze próbują zreformować go - nie pragnąc również w przyszłości stać się jego częścią. Wniosek jest jeden - nie jest to próba reformy. To próba obalenia Kościoła, co prawda nieudolna, ale o dziwo, często niezauważana przez chrześcijańskich publicystów, którzy chętnie podejmują liberalną narrację "kryzysu Kościoła".

Podsumowując zatem: 

- TAK dla piętnowania czynów karalnych w kościele i karania konkretnych ludzi,

- TAK dla usprawniania mechanizmu ułatwienia dotarcia do prawdy na temat pedofilii w Kościele,

- NIE dla ferwoania wyroków w mediach i niszczenia życia  osobom, którym nie udowodniono przestępstwa,

- NIE dla porównywania czynów pojedyynczych osób z kondycją moralną całego Kościoła, 

Ojciec Rydzyk nie jest naiwny, wie doskonale, że media liberalne nieustannie szukają haków na Kościół. Nie interesuje ich żadna procesja Bożego Ciała, czy Różaniec do granic, no chyba że w celu skrytykowania tej inicjatywy. Ojciec Dyrektor przejrzał ten mechanizm i rozpoznał słusznie, że liberalno-lewicowe media, czasem udając dobrą wolę, a czasem pisząc zupełnie wprost, są jednocześnie skrajnie stronnicze, gdyż w praktyce nigdy nie bronią Kościoła i zawsze są przeciwko niemu. Zatem nie dziwi fakt, że po odkryciu tego mechanizmu obłudy dyrektor Radia Maryja przyjął za swój cel i zadanie konsekwentne obnażanie tej narracji i udowodnienie wszem wobec, że problemy jednostkowe owszem, istnieją, ale na wyższym poziomie dyskursu społecznego mamy tu  do czynienia z duchową walką, z próbą zdyskredytowania katolickiego stylu życia i narzucenia nam konkurencyjnego systemu wartości opartego na "wolności", tolerancji, otwartości, prywatności i innych mgliście zdefiniowanych pseudowartościach. Ojciec Rydzyk ma rację, mówiąc o zastraszonych katolikach, którzy po publikacji kolejnego "filmidła" boją się teraz przyznać, że są katolikami, a co jeszcze stanąć w obronie Kościoła! Nie bójmy się, nie zastraszą nas, jesteśmy silniejsi i przetrwamy ataki tych, a nawet bardziej podstępnych faryzeuszy, ponieważ naszym wodzem jest Jezus i to on stoi na czela Kościoła, i to on ostatecznie zwycięży.


Komentarze

Popularne posty