Dziennik z epidemi. Dzień 10.
Ten, moment kiedy w Niedzielę Palmową, przed wyjściem na mszę poprawiasz sobie krawat przed lustrem i kątem oka widzisz, jak w przeciwległym oknie piękna sąsiadka, również przed lustrem, zdejmuje ubranie i eksponuje swoje krągłości. Boże czemu właśnie teraz? No tak, to przecież czysty przypadek, i jedynie Twoja wina, w końcu czemu się gapisz? Wolnoć Tomku w swoim domku! Sorry, Daniel, Świętym to Ty raczej nie zostaniesz. Pozostaje tylko westchnienie. A pół godziny później w Katedrze uroczyste czytanie Męki Pańskiej. Cóż poradzić, każdy ma taką Niedzielę Palmową i mękę, na jaką zasługuje... Ktoś kiedyś mądrze powiedział że my faceci i kobiety dlatego jesteśmy tacy różni, żebyśmy się w doskonały sposób uzupełniali. Teraz już chyba wiem, o co mu chodziło.
Komentarze