Dziennik z epidemii. Dzień pierwszy.





Stało się, prezydent ogłosił wczoraj epidemię w kraju. Czas dziś płynie jakoś tak inaczej. Może dlatego, że to pierwszy cały przesiedziany dzień na swoich czterech literach w domu od dawna. Głupie pomysły, marnowanie czasu, opierdzielanie się po całości. Tego było mi trzeba.

Maryję powiesiłem sobie w oknie. Odtąd będzie mnie pilnowała, abym nie robił w życiu głupstw.
Chociaż sam nie wiem dobrze, co to jest naprawdę głupstwo. Wiele ludzi nie wie. Głupstwem jest chyba to, co nam szkodzi. Ależ odkryłem filozofię!

Wykorzystam ten czas, będę zdrowy, będę żył, tak, będę. Taka cisza jest nam wszystkim potrzebna. I Wam też (Polacy skumają, o co chodzi).

Sąsiadka rozbiera mi się codziennie wieczorem w oknie, ładna dziewczyna, ale smutna, mówi coś cały czas do siebie, jakby mnie nie było; patrzy w lustro, a nie w okno. Pewnie jej wstyd przed Maryją.
Wcześniej, gdy pracowałem po kilkanaście godzin i wracałem do domu, żeby się wyspać, nawet nie wiedziałem, że mam sąsiadów.

Tęsknię za rudym kotem, który tu przychodził kiedyś, ale już nie przychodzi. Mógłby. Wkurzał swoim wścibskim zachowaniem i chodzeniem po kredensie, ale i tak go lubiłem.
Przyjdź, rudzielcu, pobądź tu trochę, fajnie było tu z Tobą, no i lubię Cię też za to, że podobno nie roznosisz zarazków jak ludzie. Nie to, że nie lubię ludzi, ale sami wiecie...
Myślę, że jak to wszystko się skończy, będę silniejszy, będziemy. Wy też się trzymajcie dzielnie w swoich kwarantannach, niech ta zaraza wreszcie zniknie.

Komentarze

Anonimowy pisze…
Z tym nieroznoszeniem zarazków przez koty (czy psy) to nie do końca prawda - nie mogą zachorować, ale zwierzak może przynieść zarazki na sierści. Ale dopóki będziesz mył ręce po pogłaskaniu go to nie powinno być problemu :)

Popularne posty