Dziennik z epidemii. Dzień piąty




Sąsiadka wczoraj wieczorem przeszła samą siebie. Pół dnia bólu głowy.
Jeszcze tylko trochę wytężonej pracy. Codzienna Eucharystia w kościele. Nie żadna internetowa, nie żadna komunia duchowa. Realność Boga i spotkania z nim, realność i jedność ciała i krwi, czyli fizyczna bliskość, nie wirtualna. Oprócz tego modlitwa. Dzięki temu trwam.

Komentarze

Popularne posty