Objawienie



To był dzień  zwykły jak niemal każdy, po nim przyszła jednak noc inna niż wszystkie. Tej nocy długo nie mogłem usnąć, a gdy mi się to już udało, miałem niezwykły sen: stałem w nim na podwórku w moim rodzinnym Brzozowie, obok swojego domu rodzinnego. Zapadał już zmrok. Moją uwagę przykuła bardzo jasna gwiazda znajdująca się w południowej części nieba, duża, jasna i piękna. Dość szybko ją jednak zignorowałem i zająłem się innymi rzeczami. Kiedy jednak spojrzałem w niebo ponownie, widziałem już nie gwiazdę, lecz ogromną świetlistą kulę zmierzającą z zawrotną prędkością w kierunku ziemi. Kula spadła, rozległ się huk i gwałtowny, porywisty wiatr, który ciskał w stronę zabudowań wszystko, co popadnie; kamienie leciały w domy i płoty jak pociski z karabinu. Poczułem strach , a potem przerażenie, bo nie było miejsca, by się schronić przed śmiercią, która nadciągała. Nie widziałem żywego człowieka. Pobiegłem w stronę sąsiada, ale tam też leciał gruz i kamienie. O dziwo we mnie nie trafiło nic. Mimo to biegłem, dobiegłem do jednej z sąsiednich bram i wtedy się obudziłem.
Długo myślałem, jaki sens miał mój sen i dlaczego miał on miejsce w wigilię Uroczystości Objawienia Pańskiego. Doszedłem do wniosku, że to był ważny sen i jego znaczenie jest istotną wskazówką. Otóż mój mały adwent zakończył się tradycyjnie, było oczekiwanie na wigilijną wieczerzę, zwiastowaną pierwszą gwiazdką na niebie na pamiątkę tego, że niegdyś wspaniała, majestatyczna gwiazda witała Nowonarodzonego, przyszłego Zbawiciela Świata, Jezusa. Było pięknie, jak co roku, lecz już jest po Świętach i jutro praca. Tymczasem nie mogę zapomnieć, że Święto to trwa cały czas, trwa też cały czas oczekiwanie i czuwanie, gdyż oprócz małego adwentu, jest też ten wielki, zakończony powtórnym przyjściem Jezusa. Wtedy gwiazdy mają spadać z nieba, a ogromne kataklizmy zgładzą pierwszą ziemię i pierwsze niebo. Nie trzeba się jednak tego bać, ponieważ przyjścia Zbawiciela mam oczekiwać z tęsknotą - to on przyniesie prawdziwe wyzwolenie od głupich, doczesnych problemów, a kataklizm czeka jedynie grzech i śmierć, które zostanę zgładzone. O tak, przyjdź, Panie Jezu! Do każdej sytuacji, do każdej osoby w moim życiu. Wejdź w tę często skomplikowaną rzeczywistość i uprość ją, Panie. Wejdź w moje lęki, niepokoje, trudne relacje. Moje plany uporządkuj, Panie wedle swojej woli i poprowadź mnie już dziś przez przeszkody i kataklizmy na drogę Twojej miłości.


Komentarze

Anonimowy pisze…
Dobrze, że znów piszesz :) Sen niezwykły... i piękna interpretacja. Jakże prawdziwa.

Popularne posty