Przemieszczenie



Nowe mieszkanie, własny kąt, więcej przestrzeni dla siebie, więcej miejsca na wszystko, co ma nadejść. Przeprowadzałem się z Woli nie bez ociągania się, to wszystko było jakimś powolnym, acz z drugiej strony też naturalnym procesem; siatki, torby, reklamówki, brat i radość. Pożegnanie ze starymi śmieciami odbyło się niemal, jak w powieści romantycznej, czyli otoczenie wokół odzwierciedlało odczucia podmiotu lirycznego. Kilka dni przed ostatecznymi przenosinami stare, poczciwe i romantyczne miejsce zamieszkania zaczęło już trochę umierać, pojawiła się informacja o rychłym wyłączeniu windy w celu wymiany dźwigu, w drzwiach wejściowych stare kobiety mówiły coś o viagrze, a przed moją klatką leżał martwy i zakrwawiony gołąb...

W ten sposób odjeżdżałem ze starego mieszkania. Jakże  krótka była to podróż. Brat, ja, pan kierowca, pięć minut jazdy busem bagażowym. Już na miejscu kilka dosadnych słowa kierowcy o UB-ekach na widok staruszka powolnie idącego chodnikiem. Wieczorem głęboki sen.

Żeby coś nowego powstało potrzebny jest czasem jeden ruch, jedna myśl, jedna decyzja. Potem tylko cierpliwość i konsekwencja, spokój i zrozumienie. Wreszcie nadchodzi zmiana.

Zmiana okazała się początkowo kłopotliwa; najpierw awaria prądu, potem powitalne łupanie sąsiada w ścianę. Jednak mimo wszystko jest tu spokojniej i ciszej. Jest muzyka z wieży, jest wygodne łóżko i blisko przystanek. Sąsiedztwo też ciekawe. Okolice Kambodży zwiedzałem najpierw podczas spaceru z bratem, a potem jeszcze dokładniej, biegając wieczorem.

Super- i hipermarkety; dużo ich tu. Zmysłowa materialność sklepów i tkliwy spokój snu to na razie dwa główne atuty mojego nowego miejsca zamieszkania. Czuję, że ta nowa, dziś jeszcze nieco mglista struktura, już rozpoczęła rozmowę, a nawet grę ze mną i niedługo otworzą się przede mną ciekawe tajemnice, na co dzień skrywane przed zwykłymi przechodniami, a zarezerwowane wyłącznie dla tubylców.


Komentarze

Popularne posty