Cisza

Żyję w zgiełku, uświadomiłem to sobie dziś w kościele. Mieszkam w hałasie, a kiedy nawet go opuszczam, to zbyt często zamieniam go na inny hałas. Ruchliwą ulicę zamieniam na imprezę, dźwięk czyjegoś głosu w pracy zamieniam natychmiast na dźwięk swojego głosu; trochę zbyt dużo muzyki, zbyt dużo samochodów, zbyt dużo słów i czczej, pustej gadaniny. To od tego jestem zmęczony i coraz częściej myślę o wyjeździe. A przecież można to zrobić tańszym kosztem - można nauczyć się ciszy. Dziś czuję ją mocno, jest niedziela, siedzę sam w domu, odpoczywam, cisza mięśni zmęczonych wczorajszą grą w piłkę koresponduje z ciszą poimprezowego zmęczenia całej reszty ciała...

Mam nadzieję przeżyć kolejny owocny tydzień. Napisać szkolenie, poprawić relacje z ludźmi, zdobyć więcej zaufania do samego siebie. Jednak nie mogę tego dokonać z sukcesem, gdy towarzyszy mi zgiełk, napięcie, niepokój, nawet jeśli to jest przewrotnie cichy hałas własnych myśli. Chcę zatem ćwiczyć umiejętność skutecznego wyciszenia. Na szczęście potrafię to jeszcze zrobić. Dziś przez kilka minut w kościele, a także w domu udowodniłem sobie, że potrafię nie zaprzątać sobie głowy głupotami, pobyć w ciszy przed milczącym Bogiem, a w domu posiedzieć lub poleżeć, aby dosięgnąć tajemnicy.  Dlatego właśnie dziś piszę krótko, a koniec moich rozważań zostawiam ciszy w prezencie.

Komentarze

Popularne posty