Autotematyzm

Właściwie dlaczego blog? Mam już zapisane dziesiątki zeszytów, rzadko sięgam do nich; wśród zapisków jest wiele prób, wiele porażek, a tymczasem dopiero od momentu zwycięstwa zacząłem pisać bloga. Czy wstydzę się tych wcześniejszych usiłowań, ciągłych prób i błędów, którymi usłane było piętnaście ostatnich lat mojego życia, kiedy tylko biłem się z sobą, biłem się o miłość, o ocalenie pragnienia i wrażliwości, a także o dobry nastrój? Tak, trochę tak, bo wiele sił kosztowało mnie to, co dziś przychodzi za darmo, przychodzi samo. Tajemna siła, o wiele większa niż uczucie i intuicja pokazuje mi, co mam robić; kiedy się starać, a kiedy odpuścić, kiedy jest dobrze, a kiedy źle.

Dzięki mojemu blogowi stałem się widzialny. Widzialny nie przez sam fakt możliwości wejścia tu kogokolwiek, widzialny stałem się przez uczucie, które prowadzi mnie tak, że ze spokojem przyjmuję kolejne wyroki losu. Za wszystko dziękuję i niczego się nie boję. W moim spokoju mieszka autentyczna radość, która nie gaśnie mimo zmęczenia i popełnianych błędów; choć nie umiem pływać, opływam w spokój, choć jestem sam, ciągle są wokół mnie ludzie, którzy dzielą się ze mną. Wiedzą, że mnie nie można już skrzywdzić, zostawiłem gdzieś daleko za sobą żal i gniew, a smutek, nawet jeśli czasem powraca, nie ma żadnych szans z poczuciem szczęścia, które wzrasta każdego dnia.

Zwycięstwo zatem dało mi motywację do pisania, do pisania publicznego i dzielenia się z każdym, kto może jeszcze w życiu się miota, aby w cierpliwym i prostym oddaniu siebie Miłości spróbował podążyć drogą, którą kroczę ja. A czym jest Miłość? We wczorajszym filmie "Sesje" nazwano ją podróżą, porównanie to zapadło mi w pamięć i widzę coraz głębszy sens tego sformułowania, podróż do siebie i do świata; do siebie, by w pokorze uznać własną słabość, do świata, aby odnaleźć siebie w innym.

W ukojeniu, jakie dają słowa, znajduję siłę dla drugiej części mojej drogi, kiedy to bohater ubierze te słowa w czyny uzdalniające go ostatecznego zwycięstwa. Czy dziś już nie jestem zwycięzcą, gdy świat sam pochyla się przede mną, daruje za darmo uśmiech, taniec, spacer, herbatę, nachosy albo wino? W tym świecie jestem bohaterem, a moja podróż jest coraz ciekawsza, mimo że nie ruszam się na razie z miejsca. W płomieniu świecy czeka na mnie gdzieś stęsknione piękno, liczy kolejne dni i noce beze mnie. Tymczasem je jestem w drodze. Możliwe, że jakiś czas musi minąć, bym się wzmocnił, bym jeszcze odbył kilka wycieczek po duchowym świecie. Zamykam oczy, aby być pewnym, że to wszystko prawda, że jeszcze nie śpię. Czujność, a zarazem spokój; ja naprawdę wcześniej nie znałem wcześniej tego uczucia, teraz je mam w sobie i pielęgnuję, jak największy skarb.

Komentarze

Popularne posty