Przełom

    Wczorajszy piątek wyznaczył pewien znak w moim życiu, przełom rozpoczął się fizycznym bólem zerwanej powieki. Pewnie nie ważny był wtedy nawet sam ból, jaki poczułem, gdy nadziałem się na boisku na rękę kolegi z przeciwnej drużyny ( a może to od trafił mnie), bardziej chyba czułem paniczny strach na widok krwi lejącej się z powieki, a potem udręki podczas oczekiwania w wielogodzinnej niepewności, czy  zabieg chirurgiczny się powiedzie.

     Dziesiątki formalności na ostrym dyżurze, potem oczekiwanie na operację, a wreszcie zabieg, który okazał się bolesny, ale trochę mniej, niż sobie wyobrażałem. No i jestem teraz właścicielem kilku szwów na powiece. Najnowsze dzieło doktora Frankensteina.

    Tak sobie myślę, czy teraz, kiedy już trochę ochłonąłem z paniki, że nie mam ubezpieczenia, czuję ból i czekają mnie być może blizny, mogę powiedzieć, że coś się we mnie zmieniło, że ta od dawna oczekiwana terapia szokowa wreszcie rozpoczęła się, głośny dzwon obudził mnie ze snu obojętności i wyuczonych mechanizmów ku działaniu, ku nowemu, lepszemu życiu.

   Cierpienie i wiara łączą się razem w dziwne przeświadczenie, że na tej drugiej, naznaczonej bliznami części życia czeka na mnie miłość.. Jeśli czas dojrzał i to, co ma się wypełnić tunelem moich chwil zogniskuje się w jednym jedynym miejscu i osobie, to znaczy, że nic się nie dzieje na próżno.
   Nie dopuszczam do siebie myśli, że doznany uraz może mnie ponieść w stronę frustracji i zwątpienia. Nawet jeśli czuję ból i strach teraz, to mają zbyt małą moc, by mnie osłabić. Jestem nowy.

Komentarze

Popularne posty