Wymiar piąty - chance and choice

"Miłość jest tajemnicą, która przekształca wszystko, czego się dotknie, w rzeczy piękne i miłe Bogu. Miłość Boża czyni duszę swobodną. Jest jak królowa, nie zna niewolniczego przymusu, do wszystkiego zabiera się z wielką swobodą duszy, gdyż miłość, która mieszka w niej, jest pobudką do czynu. Wszystko, co ją otacza, daje jej poznać, że tylko Bóg sam jest godzien jej miłości. Dusza, rozmiłowana w Bogu i w Nim zatopiona, idzie do obowiązku z tym samym usposobieniem jak do Komunii świętej i najprostszą czynność wykonuje z wielką starannością, pod miłosnym spojrzeniem Boga; nie miesza się, gdy rzecz jaka okaże się po czasie mniej udana, ona jest spokojna, bo w chwili działania zrobiła, co było w jej mocy. Kiedy się zdarza, że ją opuszcza żywa obecność Boża, którą prawie się ustawicznie cieszy, to ona wtenczas stara się żyć wiarą żywą; jej dusza rozumie, że są chwile odpocznienia i chwile walki. Wolą jest zawsze z Bogiem. Jej dusza jest jak rycerz wyćwiczona w boju, z daleka spostrzega, gdzie wróg się ukrywa, i jest gotowa do walki, ona wie, że nie jest sama - Bóg jest jej mocą."

Chance - choice
Opatrzność - Przypadek
Porządek, Dobro - Chaos Zło

Czy można przewidzieć przyszłość? Tak, ale jej bieg oddany Opatrzności, bądź przypadkowi

Energia potencjalna opowieści:

Maximum: ambicja i pokora
Minimum: wygrana na loterii

Droga, Jezus, bycie w drodze, pielgrzymowanie

Owszem, myśl, że z tego-co-jest nie ma ucieczki, bo nie ma dokąd zbiec, że świat jest skazany na bycie (bo "raczej jest coś, niż nic", jak sformułował to Leibniz), czy to w formie statycznej, ostatecznej entropii, czy w formie dynamicznej, wiecznego powrotu, napawa człowieka lękiem. Pokazuje to, jak silna jest matryca czasu i przestrzeni: że mimo uzyskanej świadomości pozoru czy przynajmniej względności tych kategorii, nie możemy się radykalnie od nich oderwać i mimowolnie przenosimy je w sferę, gdzie nie mają racji bytu. Racjonalnie rzecz biorąc, człowieka nie powinna obchodzić wieczność, nicość lub jej przeciwieństwo: niemożność nicości, ponieważ mocą własnej dedukcji uznał je za niepoznawalne. Tym bardziej więc nie powinien mieć do nich jakiegokolwiek emocjonalnego stosunku, ani się ich bać, ani o nich marzyć. A jednak nie może się on od tego w pełni uwolnić. Trudno odpowiedzieć, dlaczego tak jest: czy jest to tylko wada egzystencji, czy jednak jakieś znamię samego bytu, które w ten sposób się ujawnia. W każdym razie antidotum na tę bolączkę jest mowa - jedyny prawdziwie ludzki wynalazek, będący kamieniem węgielnym jego kruchego domostwa na ziemi. Człowiek ucieka przed lękiem metafizycznym w mowę, ponieważ daje mu ona względne schronienie przed wyczuwaną nieludzkością "drugiej strony". Na ten temat Zbigniew Herbert napisał jeden ze swych najlepszych wierszy: Do Marka Aurelego:

Dobranoc Marku lampę zgaś

i zamknij książkę Już nad głową

wznosi się srebrne larum gwiazd

to niebo mówi obcą mową

to barbarzyński okrzyk trwogi

którego nie zna twa łacina

to lęk odwieczny ciemny lęk

o kruchy ludzki ląd zaczyna

bić.

Komentarze

Popularne posty