Komedia i śmieszność

Życie bez śmiechu, bez dystansu do siebie i do świata byłoby nie do zniesienia, podejrzewam, że nie tylko dla mnie, ale też dla każdego. Warto jednak przyjrzeć się nieco temu zjawisku. Otóż wydaje mi się, że powoli kultura zmierza ku temu, by każdą rzecz, osobę, zjawisko społeczne móc dziś wziąć w nawias, pokazać w ujemnym świetle tak, by wydała się gorszym niż w rzeczywistości i przez podziwianie tej rzekomej  nieudolności, niedoskonałości ludzi czy rzeczy możemy przez chwilę "rozśmieszeni". Poniekąd można bronić tego poglądu, ponieważ właśnie o tego rodzaju komizmie pisał Arystoteles w swojej Poetyce. Chociaż nie zachowała się część tego klasycznego dzieła poświęcona komedii, to - o dziwo - wiele fragmentów odnoszących się do komedii znajdujemy w części poświęconej tragedii. Dowiadujemy się stąd m. in. że zarówno w tragedii, jak i komedii istotą jest naśladowanie: w tragedii i epopei bohaterowie są lepszymi niż w rzeczywistości (ma to uwznioślić i doprowadzić do katharsis) zaś w komedii - gorszymi. Zatem dzięki komedii możemy na przykład poczuć się jak ojciec, który z uśmiechem ogląda, jak jego syn prowadząc po piasku zabawkową wywrotkę i mówiąc "drrrr", udaje kierowcę ciężarówki. Jest to śmieszne, gdyż chłopiec rzeczywiście ukazuje nam pewne cechy kierowcy, ale wiemy, że nim nie jest. Od dawna stosuje się taki rodzaj komizmu w literaturze czy filmie. Na przykład zabierając się za pisanie komedii, wybieramy z danej dziedziny, przedstawicieli danego zawodu, typ osobowości oraz pewne osobliwe cechy, nie pasujące do danego kontekstu, po to by uwypuklić je w karykaturalny sposób, np. pokazać postaci otyłych księży, tchórzliwych rycerzy, szanowanych złodziei, pospolitych władców. Co ciekawe - dzięki temu zabiegowi nie cierpi sam oryginał, a jego ideał nawet jeszcze bardziej się uprawomocnia kulturowo, gdyż obśmianie postaci księdza siedzącego w ferrari jest jak niczym  oszlifowanie pewnego idealnego wizerunku duchownego z rdzy jednostkowego wypaczenia, dzięki temu ideał "prawdziwego" księdza tylko się utwierdza.

 Dziś już nie komizm, ale "śmieszność"zalewa całą zachodnią kulturę. W epoce mediów podstawową potrzebą ludzi stała się rozrywka i stąd wyrosła nie tylko ogromna branża, ale i gigantyczna konkurencja na tym polu. Wszyscy zastanawiają się jak by tu zabawić widza, dlatego dziś nawet samo informowanie o bieżących wydarzeniach nie może już być takie, jak było kiedyś, bo to przecież podanie rzeczy takimi jak są jest nudne! Informacja musi być podana atrakcyjnie, ubrana w intrygę, podtekst, zawierać puentę, żeby widz chciał to przełknąć. Chciałoby się postawić pytanie: ile godzin dziennie musi być "zabawiany" jak dziecko zdrowo rozwinięty, dorosły człowiek, który - wypadałoby - wyrósł już z dziecięcych porteczek? 4? 8? Więcej? Nikt nie zna odpowiedzi na to pytanie, ba, przeciętny człowiek nawet nie stawia jej sobie, bo przecież to oczywiste, że im więcej, tym lepiej. Wśród rozrywek napływających do nas od "bardziej rozwiniętego cywilizacyjnie" społeczeństwa jest też coraz więcej odmian komizmu, który mocno odbiega od arystotelowskiego pierwowzoru. Na przykład improwizacja, stand-up i współczesna karykatura pokazują nam często znane osoby czy pojęcia jako pewne nieudolne czy oksymoroniczne wzorce. Ale tu kończy się podobieństwo, gdyż autorzy żartów czynią to bez ograniczeń i nie zadają sobie pytania: "po co?", "dokąd zmierza ta scena?", "jakie przesłanie niesie taka fabuła?". Okazuje się, że pokazywanie czyjejś nieudolności to rozrywka pierwszorzędna, bo pokazuje mi się na okrągło ludzi głupszych, słabszych ode mnie i pozwala mi się w ten sposób dowartościować tanim sposobem. Dodatkowo pole ludzi nieudolnych i wartych wyśmiewania rozszerzyło się. Można się śmiać (i nawet trzeba) z ludzi brzydszych, często obiektem modnych żartów są też ludzie starzy i niepełnosprawni. Czy grożą za to obecnie jakieś sankcje? Chyba nie. "To taka konwencja". "Jest wolność słowa". Mimo, że dla wielu z Was wyda się to niewiarygodne, ta "śmieszność" (bo z komizmem nie ma to nic wspólnego) to zupełnie nowe zjawisko. Kiedyś za nie karano, często śmiercią. Jeszcze niedawno w polskim prawie były przepisy o obrazie głowy państwa, ze względu na które autor strony antykomor.pl trafił za kratki. W przeszłości było gorzej, gdyż  za nieuprawnioną (jak również uprawnione  krytykowanie) groziła szubienica. Kpiny z wyglądu w ogóle nie uchodziły. Warto zanotować sobie, jak w biblii skończyły dzieci wyśmiewające się z łysiny proroka Elizeusza słynącego z miłosierdzia. Przykład ten, choć niezwykle dobitny pokazuje, że wyśmiewanie człowieka ze względu na jego wygląd było niedopuszczalne. 

 (2 Kr 2, 23-24 23) "Stamtąd poszedł do Betel. Kiedy zaś postępował drogą, mali chłopcy wybiegli z miasta i naśmiewali się z niego wzgardliwie, mówiąc do niego: «Przyjdź no, łysku! Przyjdź no, łysku!» 24 On zaś odwrócił się, spojrzał na nich i przeklął ich w imię Pańskie. Wówczas wypadły z lasu dwa niedźwiedzie i rozszarpały spośród nich czterdzieści dwoje dzieci".

  
Ostra konkurencja na rynku rozrywki wypracowała też inny współczesny rodzaj  śmieszności, obecny także szeroko w całej współczesnej kulturze - relatywizację. Ptrzykłady "aborcja wcale nie jest zła, bo zapobiega przeludnieniu"albo "Bóg jest głupi, bo nie istnieje, gdyby istniał, to by mi odpowiedział". Produkowanie takich stwierdzeń usprawiedliwia się tym, że "jest to kwestia priorytetów", "zależy to od punktu widzenia osoby, która to wypowiada". 

Tutaj jednak pojawia się problem: czy współczesny satyryk ma może swobodnie ingerować w obszar, gdzie komedia nie miała dotychczas wstępu? Czy może pokazywać w krzywym zwierciadle rzeczy, które pierwotnie były zarezerwowane tylko dla tragedii lub eposu? Otóż niekoniecznie. Wczoraj w Paryżu muzułmanie (tzw. "ekstremiści") postawili wyraźną granicę, zabijając niemal całą redakcję dużego tygodnika, w tym satyryków-karykaturzystów, którzy stworzyli karykaturę Mahometa. Jaka może się nasuwać odpowiedź? Taka sama. "Zależy to od punktu widzenia". A ponieważ wiadomym jest, że za wyśmiewanie wizerunku Mahometa karze się w islamie śmiercią i jest to jedyny wybór z "muzułmańskiego" punktu widzenia. Zatem jasnym jest, że dziennikarze sami na siebie ten wyrok wydali. Czyżby ekstremiści nie zrozumieli, że wyśmiewanie się z rzeczy świętych jest śmieszne? Owszem, nie zrozumieli i mają rację, ponieważ nie da się tego zrozumieć. Wyśmiewanie rzeczy poważnych i świętych nigdy nie zawierało się w definicji komedii, ale niektórzy, goniąc za sensacją, stracili to poczucie, o czym przypomnieli im panowie z karabinami, którzy raczej nie zrobili tego bynajmniej w obronie idei Arystotelesa, lecz w obronie własnej religii.

Wydawałoby się, że w kulturze, która neguje istnienie sacrum i wzniosłości tragedia straciła rację bytu i została zepchnięta na margines na początku XX wieku wraz z próbami Czechowa, literatury Holocaustu, a po niej zapanowała sztuka popularna, czyli wszelki katastrofizm, horror, thriller. Niestety taki rodzaj pseudotragedii budzi już nie litość i trwogę, lecz jedynie rodzaj czysto zmysłowego podniecenia, ale po  odpływie adrenaliny widowisko się kończy i nie zapada głębiej w pamięć. W życiu jednak jest inaczej, gdyż obok tych wielkich tragedii, można zaobserwować wiele ludzkich dramatów, na co dzień widzę wielu ludzi nieudolnych, a jednak ambitnych, pragnących osiągać to, czego chcą, chociaż nie zawsze im wychodzi i powiem Wam więcej - wcale nie czyni ich to śmiesznymi. Moje zainteresowanie autentykiem, dokumentem, biografią jest właśnie poszukiwaniem takiego realnego, ludzkiego wzorca, w którym zakorzenione są arystotelesowskie, biblijne cechy wyrugowane z dzisiejszej kultury. Żyję na szczęście w epoce, gdzie media dostarczają mi ogromu materiału do analizy, znam tysiące osób, ich historie, pomyłki, nadzieje i zwycięstwa. W każdą opowieść wchodzę odważnie i badam z uwagą, nawet gdy to historie ludzi zupełnie innych światopoglądowo. Zachowuję jednak tylko to, co jest słuszne i dlatego pomimo błędów, rozwijam i wzbogacam swoją opowieść o elementy wartościowe, a bezwartościowe eliminuję. Rzeczywistość nie przestaje mnie zaskakiwać.

Komentarze

Popularne posty